Po obiedzie przewozimy skuterami część mrożonek z tymczasowej, do docelowej chłodni. Pod Halą nr. 1 babramy się w błocie i dojechać ciężko, a pod chłodniami –20°C, skutery o mało nie zsuwają nam się ze skarpy wraz z topniejącym śniegiem.
Potem, po spełnionym obowiązku, jedziemy w trzy skutery, wraz z Mariuszem i Tomkiem, pod lodowiec, aby sprawdzić warunki śniegowe w tamtym rejonie. Jazda z dość dużą prędkością po mokrym, „szybkim” śniegu i do tego jeszcze pod i z górki daje naprawdę wiele radości i podnosi adrenalinkę!!!
Kiedy kończę pisać powyższe zdanie, jest 23.15 lokalnego czasu. Na dworze wiatr się wzmaga, w porywach osiągając do 30 m/s. Żaluzja w moim oknie bije o mocowania i trzeszczy tak jakby miała zaraz odfrunąć z połowa ściany!!! Cóż Antarktyka... A za oknem jest tak jak o tej porze roku w Warszawie o 15.00; zaczyna się robić szaro...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz